Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Fobia społeczna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Inne / Psychologia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Urania
Visionary
Visionary


Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:37, 08 Sty 2014    Temat postu: Fobia społeczna

Mały wstęp teoretyczny:
wiki napisał:
Fobia społeczna (nerwica społeczna, zaburzenie lęku społecznego) - zaburzenie lękowe z grupy zaburzeń nerwicowych, często mylone z nadmierną nieśmiałością, w którym chory odczuwa lęk wobec wszystkich lub niektórych sytuacji społecznych. Lęk dotyczący kontaktów z innymi ludźmi powoduje znaczne ograniczenia życiowe u osób z tym zaburzeniem. Fobia społeczna jest jednym z najczęściej diagnozowanych zaburzeń psychicznych. Przez niektórych naukowców uznawana za chorobę cywilizacyjną.


Problemy w kontaktach z ludźmi zauważam mniej więcej odkąd zaczęłam edukację. Jako dziecko nie miałam aż takich rozterek jak teraz, rodzina doceniała to, że jestem wyjątkowo spokojna i akceptowała moje małe dziwactwa (można było mnie zostawić samą na kilka godzin z książką lub malowankami bez obawy że coś zbroję, miałam ogromny pęd do wiedzy i wszystko mnie interesowało, więc kto by się przejmował tym, że zamiast szlajać się po dworze czy bawić lalkami wolałam prowadzić, analizować i gromadzić wszelkie statystyki bądź rozkminiać różne abstrakcyjne modele). Problem rósł stopniowo mniej więcej od początku podstawówki. Dzieciaki z klasy potworzyły grupki zanim skapowałam o co chodzi i dlaczego. Stwierdziłam, że mi wystarczy, jeśli będę z nimi utrzymywała przyjazne, acz zdystansowane stosunki. Im to chyba nie wystarczyło, choć nie zauważyłam tego od razu, były podkpiwania, ze strony niektórych wręcz otwarta wrogość, ogółem - podkreślanie różnic między mną a nimi. Ja byłam coraz bardziej przekonana, że jakiekolwiek relacje z ludźmi nie mają sensu i coraz bardziej się alienowałam. Stworzyło się błędne koło. Dodatkowo obniżyło się moje poczucie wartości w pewnych kwestiach.

Taka jest geneza problemu, który okazuje się być fobią społeczną. Jak jest teraz? Nienajgorzej. A na pewno lepiej niż było w liceum. Nie uniemożliwia mi normalnego funkcjonowania, choć mogłoby być lepiej. Nie lubię imprez - dużo ludzi (nie daj Boże obcych bądź podchmielonych), dużo bodźców, znudzenie, brak możliwości robienia tego, co się chce - po krótkim czasie mam dość. Problemy z nawiązywaniem znajomości, zagadywaniem do obcych czy nawet dalszych znajomych - jeśli już to robię, to nie z powodów towarzyskich, tylko jeśli potrzebuję czegoś (co mi z drugiej strony pomogło z nauką radzenia sobie ze wszystkim na własną rękę, w liczeniu [prawie] tylko na siebie). To też się trochę wiąże z załatwianiem różnych spraw, np. w urzędzie - mam zgubną tendencję do odwlekania tego typu spraw (tego typu, czyli zmuszającego do kontaktu z obcymi) dopóki to nie będzie absolutnie konieczne. Często się potem okazuje, że nie taki diabeł straszny i następnym razem jest trochę łatwiej, ale pierwszy raz zawsze najgorszy. Wstręt do wystąpień publicznych, rozmów telefonicznych, a jakże. Czasami mam ochotę ukryć się tak, by nikt nie wiedział o moim istnieniu, ale na szczęście póki co moje zainteresowanie zdobywaniem wiedzy i chęć osiągnięcia czegoś w życiu są większe.

Jak sobie radzę? Kiedyś polegałam w większości na swojej rodzinie, oni załatwiali to, czego ja nie byłam w stanie (przy okazji narzekając na moją ciapciowatość, co wcale mnie nie motywowało - im bardziej narzekali, tym bardziej nie miałam ochoty zajmować się codziennymi sprawami), ale byłam przez to mocno niesamodzielna. Teraz rodzice są daleko i staram się załatwiać swoje sprawy sama. Teraz jest lepiej. Nadal co prawda jestem dość nieporadna i zdziwaczała, ale mam się dobrze i się realizuję w życiu. Pomaga też - o dziwo - pomoc komuś innemu. Mam świadomość swoich mocnych stron i staram się pomagać tym, którzy sobie nie radzą w tych kwestiach. Mimo że nie popieram autorytetów, sama lubię robić komuś za autorytet w dziedzinach, w których czuję się silna. To mi podwyższa samoocenę :roll:

Czytelniku, jeśli przez to przebrnąłeś, dostajesz ode mnie piernika.


Na koniec teścik Leibowitza (ma trochę nieścisłości, no ale):
[link widoczny dla zalogowanych]

Mój wynik: 39(lęk) + 44(unikanie) = 83 znaczna fobia społeczna


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Urania dnia Śro 17:40, 08 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olga
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 17 Kwi 2013
Posty: 3631
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:22, 08 Sty 2014    Temat postu:

Urania, cieszę się, że zaczęłaś lepiej sobie radzić. Będę bardzo bardzo trzymać kciuki, żebyś się tak nie stresowała takimi sytuacjami i wierzę w to, że będziesz dawała sobie radę. :) A no i chcę piernika ;> A ktoś Ci pomaga? Chodzisz do jakiegoś psychologa? Co na to teraz mówią Twoi bliscy?

Mi wyszło 68 wyraźna fobia społeczna ale to raczej wynika z moich uprzedzeń szczególnie do facetów po krzywdzie jaką zrobili mi rodzice. Pamiętam, że kiedyś prawie w ogóle nie miałam problemów z takimi sytuacjami. No i odkąd jestem pod opieką psychiatry i mieszkam z ciocią trochę się to poprawiło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urania
Visionary
Visionary


Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:41, 08 Sty 2014    Temat postu:

*rzuca piernikiem w monitor* Masz szczęście, bo zostały trzy ostatnie.

olga napisał:
A ktoś Ci pomaga? Chodzisz do jakiegoś psychologa? Co na to teraz mówią Twoi bliscy?

Nikt mi nie pomaga. Jak wspomniałam, ciężko mi prosić innych o pomoc. Poza tym ciężko mi ustalić, czy ktoś się faktycznie tym przejmie. Jestem skryta i nieufna i wątpię, czy tego typu wyznania przeszłyby mi przez gardło. Przez klawiaturę jakimś cudem przeszło, ale tu mogłam dokładnie przemyśleć, co zamierzam napisać i w jaki sposób.
Do psychologa nie chodzę, choć chciałabym spróbować, czy to by coś dało. Znając życie wykryto by u mnie jeszcze z kilka zaburzeń (bo choroby lubią chodzić parami a nawet tłumami). Ale mi nawet do bliskich ciężko się zwrócić a co dopiero załatwić wizytę u psychologa :lol:
W kwestii rodziny chyba nic się nie zmieniło, bo narzekają jak dawniej. Chyba między innymi dlatego tak rzadko jeżdżę do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny21
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 2238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Czw 0:40, 09 Sty 2014    Temat postu:

Uranio, także za Ciebie trzymam kciuki, z tego co tutaj piszesz widać, ze idzie Ci coraz lepiej. c: Wybacz, nie napiszę żadnej przydatnej rady, bo wyniki mojego testu... no cóż:

45(lęk) + 37(unikanie) = 80 znaczna fobia społeczna

Biorąc pod uwagę moje tendencje do "zburaczania się" nieraz z byle jakiego powodu (nad czym na szczęście zaczynam coraz bardziej panować) i stres towarzyszący podczas kupna ulubionej gazety, nie powinnam się dziwić. A jednak trochę mnie ten wynik zaskoczył. Przeglądałam odpowiedzi kilkakrotnie...
Kurczę. Pisałam coś dość mądrego odnośnie wypowiedzi Uranii, ponownie ją preczytałam i doszłam do wniosku, że to tak bardzo do mnie pasuje:
Cytat:
Mimo że nie popieram autorytetów, sama lubię robić komuś za autorytet w dziedzinach, w których czuję się silna. To mi podwyższa samoocenę :roll:


W przeciwieństwie do tego co napisałaś Uranio, ja zawsze byłam dość towarzyska. Nieśmiała i starałam się nie wychylać, ale równocześnie lubiłam przebywać wśród znajomych, chodzić na zabawy z dużą ilością osób. Tak, dokładnie tak było w podstawówce. Pamiętam też, że zawsze nowe znajomości i rozmowy na mój temat przyprawiały mnie o zakłopotanie, jednak wydawało mi się to być normalne. Aktualnie jestem w trzeciej gimnazjum i właśnie trzy lata temu wszystko zaczęło się pogarszać. Moim utrapieniem stała się twarz, okropna, buntująca się twarz, która umiłowała sobie kolor czerwony i niespodziewanie, z byle powodu mnie nim ozdabiała. Naprawdę bardzo często. W końcu doszło do tego, że bojąc się, że taka sytuacja znowu się zdarzy stałam się cichsza niż zwykle. Nie przy dobrych znajomych, przy nich jakoś nie miałam pohamowań, ale jeżeli przyszło mi chociażby przeczytać treść zadania na forum własnej klasy... ah.
Czytałam o tym w internecie, desperacko szukałam sposobu na pozbycie się mojego problemu aż w końcu zaczęłam stosować kilka trików, które miały oszukać... mnie samą. Z czasem trochę się oswoiłam i problem czerwienienia się, po prawie dwóch latach znacznie minął, aczkolwiek rumieniec na mojej twarzy dalej pojawia się częściej niż u innych. Wyluzowana jestem tylko przy ludziach dobrze mi znanych, takich, do których brzydko mówiąc, się przyzwyczaiłam. Jednak czasami wystarczy poruszyć pewną kwestię dotyczącą mnie i przy najlepszej przyjaciółce popadam w mega zakłopotanie... Próbuję uniknąć takich sytuacji, ale wiem, że nie mogę wiecznie. Ostatnio, zauważyłam też, że nieraz większą przyjemność sprawi mi dzień spędzony samej w Norze (mojej sypialni, ale i tak pokój dzielę z bratem, wiec całkiem sama raczej nie jestem) niż na przykład na mieście ze znajomymi. I tu nie chodzi o niechęć do nich czy strach, ale po prostu mnie to trochę męczy, z wielu i różnych powodów. A, i pisząc "samej w Norze" mam też na myśli nie wchodzenie na facebooka, fora itp. Często wolny czas spędzę w internecie, ale ze znajomymi, nawet przyjaciółmi czasem po prostu nie chce mi się prowadzić rozmowy, mam dość, chcę być sama.
Nie weźcie mnie za jakąś egoistkę, muszę przyznać, że jestem bardziej altruistką. Mogłabym bardziej rozwinąć ten temat, ale jeszcze kogoś z tego działu odstraszę.
I nikomu nie mówiłam o tym tak, jak tu teraz. O wiele śmielsza jestem w internecie. Co prawda coś wspominałam o tym przy przyjaciołach, ale nie potrafiłam tego za bardzo wytłumaczyć, ująć myśli w słowa (o wiele lepiej piszę niż mówię), więc rezygnowałam i nie drążyłam tematu. Jakoś nie widziałam żeby rozumieli (nie mam do nich o to żalu, sama siebie często nie rozumiem).

A teraz, biorąc przykład z Uranii rzucam pierniczka każdemu kto to całe przeczytał. Ewentualnie michałka, albo i dwa, bo mam ich trochę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jenny21 dnia Czw 0:43, 09 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sweetie
Ingenious
Ingenious


Dołączył: 19 Lut 2013
Posty: 425
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:01, 09 Sty 2014    Temat postu:

Ja poproszę o piernika i michałka.


Z testu nic mi nie wyszło, wynik 49. Z tym, że ten test według mnie jest średnio dokładny, bo np. przy wchodzeniu do pokoju, w którym siedzą już inne osoby to zależy - ile jest tych osób, ile z tych osób znam itd. W sumie z większością testów psychologicznych tak jest.
Tak na podstawie własnych obserwacji, prawdopodobnie tę fobię w pewnym stopniu mam. Albo raczej miałam, a teraz to tylko "pozostałości". Jeśli chodzi o podstawówkę, mam podobne doświadczenia, Uranio. Miałam jedną, dwie koleżanki, z którymi się trzymałam trochę bliżej, ale też nie za wiele im o sobie mówiłam, a do reszty dystans. I też im się to nie podobało.
Teraz jestem w liceum i właściwie jest dobrze. Rozmawiam zwyczajnie, mam bliższe osoby, nawet nieraz kłócę się z nauczycielami. Generalnie jak już nawiążę z kimś kontakt, jest dobrze. Gorzej z obcymi osobami. Nie potrafię spytać się kogoś o drogę, spontanicznie zagadać, spytać się o jakiś produkt sprzedawczyni w sklepie. Bardzo mnie to irytuje, bardzobardzo. Ale kiedyś i z tym wygram :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:31, 09 Sty 2014    Temat postu:

Niedawno robiłam podobny test i wyszło, że mam poważną fobię społeczną. Nie wiem co o tym myśleć. Albo i wiem. Nic. Po prostu nic nie będę z tym robić, bo nie chcę. A kto mi każe? Nie narzekam na brak znajomych. Wręcz przeciwnie. Nie mam problemów. A to wszystko jest chyba spowodowane naszym idiotycznym społeczeństwem i niedorozwiniętymi rówieśnikami, z którymi nie da się nawet pogadać o niczym. Wolę się izolować i dla nich nie istnieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny21
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 2238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Czw 21:52, 09 Sty 2014    Temat postu:

Sweetie napisał:
Ja poproszę o piernika i michałka.

Proszę bardzo, łap michałka! *rzuca gdzieś daleko daleko do Sweetie*

Pink Panter, po części zgadzam się z tym co napisałaś, to głównie wina naszego społeczeństwa. A raczej różnic i licznych w nim podziałów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iona
Fresh Creative
Fresh Creative


Dołączył: 20 Lip 2014
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyspy Owcze

PostWysłany: Wto 16:07, 05 Sie 2014    Temat postu:

Z tego co pamiętam, gdy robiłam test wyszło mi 97, w każdym razie na pewno była to poważna fobia społeczna. Nie wiem do końca co o tym sądzić, niezupełnie się zgadzam, no i takie testy oczywiście nie mogą zastąpić oficjalnej diagnozy. Pewne jest to, że jakiś problem mam, dobrze czuję się tylko w towarzystwie ludzi, których dostatecznie poznałam. A tak to boję się poznawać nowe osoby, zawsze ogarnia mnie lęk przed tą niezręczną ciszą, kiedy słabo kogoś znam. Boję się rozmawiać przez telefon, często zdarza mi się unikać kontaktu wzrokowego, nie umiem mówić o swoich uczuciach ani okazywać tego, że mi na kimś zależy, zepsułam wiele takich sytuacji. Nienawidzę załatwiać różnych spraw w których muszę się konfrontować z innymi i mam paniczny lęk przed publicznymi wystąpieniami, chociaż robiłam to wiele razy i ostatecznie zawsze wychodzi dobrze. Dodatkowo mam wrażenie, że z wiekiem mi się pogarsza, a przeszkadza mi to w życiu i zdecydowanie chciałabym się tej fobii pozbyć, nie wiem tylko jak się do tego zabrać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:14, 05 Sie 2014    Temat postu:

A moje nieliczne wystąpienia publiczne (rym) to była kompromitacja i powiedzenie mniej niż połowy tekstu. Raz czytałam z kartki i wyszło jeszcze gorzej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:17, 05 Sie 2014    Temat postu:

Ja miałam fobię społeczną. Bałam się wyjść do ludzi, a szkoła była jedną wielką masakrą. Izolowałam się.
Sądzę, że nie ma co takich ludzi zmuszać do obcowania z innymi, bo to dla nich trudne, tak jakby kazać biegać komuś, kto złamał sobie nogę. Tu potrzeba zrozumienia i pokazania tej osobie, że nie jest sama i że może się wygadać. Ja takiej szansy nie miałam. Ale - dziwo - jakoś z tego wyszłam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
verloren
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 28 Gru 2014
Posty: 2058
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:48, 31 Gru 2014    Temat postu:

40(lęk) + 33(unikanie) = 73
Cytat:
Problem rósł stopniowo mniej więcej od początku podstawówki. Dzieciaki z klasy potworzyły grupki zanim skapowałam o co chodzi i dlaczego. Stwierdziłam, że mi wystarczy, jeśli będę z nimi utrzymywała przyjazne, acz zdystansowane stosunki. Im to chyba nie wystarczyło, choć nie zauważyłam tego od razu, były podkpiwania, ze strony niektórych wręcz otwarta wrogość, ogółem - podkreślanie różnic między mną a nimi.


Miałam identycznie. Właściwie nadal mam. Przy zmianie szkoły , klasy wszystko zaczyna się od nowa. Poznałam jednak ludzi, którzy to akceptują. W podstawówce było tak: przez pierwsze trzy lata zadawałam się tylko z chłopcami a z dziewczynami gdy musiałam. Z chłopcami w sumie też nie rozmawiałam, ale na przerwach graliśmy w piłkę i ogólnie ich zainteresowania bardziej mi odpowiadały. W klasach 4-6 rozmawiałam już z dziewczynami, ale o rzeczach typu pogoda. Jednak ze względu na to, że zawsze wszystkim pomgałam gromadziło się w okół mnie wiele osób.
Później wyprowadziłam się do Belgii. Było jeszcze gorzej. Uznałam, że nie umiem mówić więc nie muszę. Chodziłam do szkoły, uczyłam się języka i jak się później okazało szło mi dość dobrze, ale nie chciałam go używać. Po tygodniu w mojej nowej szkole odnaleźli mnie inni Polacy. Unikałam ich, ale i tak zawsze siadali przy mnie. Miesiąc później przyszła do mnie pewna Ukrainka i miałam już kogoś z kim mogłam siedzieć na przerwach. Trzymałam ją na dystans, ale Już nie tak bardzo jak innych. Po roku nauki języka musiałam się przenieść do innej szkoły. Przez pierwszy tydzień siedziało ze mną kilka osób, ale w sumie się do nich nie odzywałam. Później Zapoznali mnie z pewnym Polakiem, który przyprowadził dwie koleżanki. Starałam się nie siadać obok nich przez jakiś miesiąc "żeby się nie narzucać", ale oni siadali przy mnie. Nie bili tacy źli więc tak już zostało. Z jedną dziewczyną- Wiktorią- mam w sumie dość dobry kontakt. Nie żebym opowiadała jej jakieś prywatne sprawy, ale po roku znajomości nie wyobrażam sobie mojej szkoły bez niej. Może ze strachu przed tym, że będę musiała rozmawiać z innymi? Nie wiem, ale z nią jest ok. W lutym 2014 poznałam pewnego Bułgara. Byłam jeszcze bardziej zdystansowana w stosunku do niego niż do całej reszty, ale w czerwcu udowodnił, że mogę na niego liczyć. Mimo wszystko, staram mu sie zaufać i wiem, że mogę, ale nie umiem. Przed Wiktorią zawsze udaję, że wszystko jest w porządku. Przez ten mur przepuściłam ją tylko jeden raz gdy wiedziałam, że jestem w stanie jej o tym opowiedzieć i w sumie zrobiłam to przez przypadek, bo chciałam to powiedzieć dla tego Bułgara. Przed nim nie udaję, bo w jakiś sposób zawsze wie, że coś jest nie tak, ale nigdy nie naciska żebym powiedziała o co chodzi. Daje tylko do zrozumienia, że mogę na niego liczyć.
Cytat:

Nie lubię imprez - dużo ludzi (nie daj Boże obcych bądź podchmielonych), dużo bodźców, znudzenie, brak możliwości robienia tego, co się chce - po krótkim czasie mam dość. Problemy z nawiązywaniem znajomości, zagadywaniem do obcych czy nawet dalszych znajomych - jeśli już to robię, to nie z powodów towarzyskich, tylko jeśli potrzebuję czegoś (co mi z drugiej strony pomogło z nauką radzenia sobie ze wszystkim na własną rękę, w liczeniu [prawie] tylko na siebie). To też się trochę wiąże z załatwianiem różnych spraw, np. w urzędzie - mam zgubną tendencję do odwlekania tego typu spraw (tego typu, czyli zmuszającego do kontaktu z obcymi) dopóki to nie będzie absolutnie konieczne. Często się potem okazuje, że nie taki diabeł straszny i następnym razem jest trochę łatwiej, ale pierwszy raz zawsze najgorszy.

To wszystko i wstręt do rozmów publicznych, jak wspomniałaś, jednak z wystąpieniami nie mam problmu. Ludzie są daleko i tylko patrzą, nic nie mówią. Jest dobrze. A co do załatwiania różnych spraw, to jest najgorsze, bo muszę to robić jako jedyna osoba znająca język na takim poziomie w naszym domu, ale mam nadzieję, że już niedługo...
Nie umiem okazywać swoich uczuć ani o nich mówić i nawet mi na tym nie zależy, bo mam wrażenie, że i tak obróci się to przeciwko mnie (to dzięki rodzicom). Dlatego właśnie nie okazuję uczuć osbom, których określam jako słabych znajomych, znajomych, dobrych znajomych, kolegów (taak, dzielę ludzi na takie kategorie). Ostatnio gdy próbowałam opowiedzieć coś prywatnego dla dobrego kolegi to samo nie wyszło.
Mam jednak przyjaciółkę, najlepszą ze wszystkich najlepszych na świecie i dla niej nie boję się niczego powiedzieć i ufam jej na 100%. Co prawda zam ją już około 11 lat, a że jako dziecko nie miałam takich problemów to wszystko potoczyło się jakoś gładko. W sumie to nie bardzo, ale to nie była wina jakiegoś wstrętu do ludzi tylko tego, że byłyśmy jakimiś głupimi, małymi dzikami.
Tak czy inaczej nie wiem czy to nadal ten sam problem skoro sytuacja tak wygląda. Znam ludzi, którzy mają tak wielki problem, że o ile w domu zachowują się normalnie to przy ludziech nie potrafią powiedzieć ani słowa, nie reagują na nic i oglądają średnio- przynajmniej moim zdaniem- interesujące buty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez verloren dnia Śro 22:04, 31 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wanderlust
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 01 Mar 2013
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:06, 01 Sty 2015    Temat postu:

O, aż dziwne, że nie wypowiadałam się jeszcze w tym temacie. W lipcu psychiatra stwierdził u mnie zaburzenia lękowe z dominacją właśnie fobii społecznej. Coś okropnego, nie polecam nikomu. Teraz biorę leki i jest dużo lepiej, zaczęłam naprawdę żyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Inne / Psychologia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin