Wyjazd do... uzdrowiciela

Ewangelina · Wysłany: Śro 20:17, 26 Mar 2014 Temat postu: Wyjazd do... uzdrowiciela

Chcę z chłopakiem pojechać do uzdrowiciela. Mama się nie zgadza - pyta "po co ci to?". Nie wiem, jak uargumentować moją postawę.
Pomożecie?

Natalie · Wysłany: Śro 21:13, 26 Mar 2014 Temat postu:

A możesz coś więcej o tym napisać? Co to za uzdrowiciel i w jakim konkretnie celu tam jedziesz? I gdzie ten uzdrowiciel jest?

Ewangelina · Wysłany: Czw 14:47, 27 Mar 2014 Temat postu:

To ksiądz. W miasteczku... albo wsi... Obór się chyba zwie, pewna nie jestem.
Chłopak mi polecił, bo sądzi, że moje różne i wszelakie dolegliwości (zarówno na podłożu psychicznym. jak i fizycznym) znikną.

Natalie · Wysłany: Czw 16:56, 27 Mar 2014 Temat postu:

Wiesz, nie dziwię się, że Twoja mama jest przeciwna. Średnio wierzę w takich uzdrowicieli i nigdy nie słyszałam o księdzu z Oboru, Twoja mama być może też i na pewno się martwi, bo dziwnie pozwolić córce jechać do jakiegoś obcego faceta tylko z chłopakiem do jakiejś nieznanej wsi. Myślę, że powinnaś po prostu przedstawić jej jakieś rzeczowe informacje na ten temat albo jakiś gotowy plan tego wyjazdu, bo takie mówienie o jakimś uzdrowicielu z jakiejś wsi to brzmi jak jechanie w ciemno.

Ewangelina · Wysłany: Sob 8:18, 29 Mar 2014 Temat postu:

Nie tylko z chłopakiem. :)
Proponowałam jej przedstawienie takich faktów, i tak jest przeciwna.

SALT THE WOUND! · Wysłany: Pią 19:55, 20 Mar 2015 Temat postu:

I jaki jest ciąg dalszy historii?

adelia · Wysłany: Pią 21:40, 20 Mar 2015 Temat postu:

Może spróbuj z czymś z prawdą. Serio pogadaj z nią, najlepsze argumenty, moim zdaniem, to te najprawdziwsze.

Ewangelina · Wysłany: Sob 17:26, 21 Mar 2015 Temat postu:

Kreaturko, byłam tam już dwa razy. Za pierwszym razem czułam się naprawdę nietypowo. Nie da się tego opisać słowami. Po pierwszej pielgrzymce objawy uboczne po lekach na jakiś czas ustąpiły. Szkoda, że zdjęłam szkaplerz, tam nabyty, bo po tym to znowu wróciło.

Adelia, to, co w pierwszym poście, jest nieaktualne, bo już tam byłam i to dwa razy, ale już o tym pisałam.