|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewangelina
Very Creative
Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 8:26, 31 Sie 2013 Temat postu: Choroby w naszym otoczeniu |
|
|
Czy chorujecie na jakąś chorobę psychiczną bądź ktoś z Waszego środowiska cierpi na tego typu schorzenie?
Jak sobie z tym radzicie?
Cy rozmawiacie o tym z bliskimi?
Czy uważacie, że choroba psychiczna to wyrok na całe życie, czy macie nadzieję na to, by taka osoba jeszcze kiedyś zachowywała się niczym osoba która z chorobą psychiczną nigdy do czynienia nie miała? Czy uważacie, że będzie miała... hm, odchyły na zawsze?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
olga
Creative Master
Dołączył: 17 Kwi 2013
Posty: 3631
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:12, 31 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Choruję. Problemy na tle psychicznym mam od ponad dwóch lat. Do psychologa zaczęłam chodzić dopiero w lutym, wtedy kiedy przeprowadziłam się do cioci. Przez dwa miesiące chodziłam do psychologa, potem ta pani stwierdziła, że psycholog nie pomoże i skierowała mnie na konsultację psychiatryczną i od tej pory chodzę do psychiatry, bardzo fajna pani, dużo lepsza niż ta pierwsza, czuję, że mi pomaga, podobają mi się metody i ćwiczenia które stosuje. Najbardziej lubię to, że jeśli mam ochotę porozmawiać tak po prostu to możemy rozmawiać a nie ćwiczyć. Mogę przedłużać wizyty jeśli tego potrzebuję. W tym tygodniu z godziny przedłużyłam do ponad dwóch i nie było z tym problemu. Jeśli mam bardzo zły dzień i nie jestem w stanie wyjść z łóżka, a potrzebuję, żeby pani psychiatra przyszła przychodzi do domu, kilka razy była u mnie w szpitalu jak leżałam ponad miesiąc.
Biorę silne leki. Antydepresanty, na uspokojenie, mam też przepisane leki nasenne ale właśnie jestem w trakcie zmieniania ich na słabsze, bo śpię po nich nawet przez 15 godzin. Mam słaby organizm, jestem mocno wychudzona więc na leki nie reaguję najlepiej, szczególnie na początku. Miałam bardzo silne zawroty głowy, wymiotowałam, byłam zdezorientowana. Teraz zostały mi tylko zawroty głowy ale są dużo słabsze i zdarzają się rzadziej.
Rozmawiam o tym z ciocią i kuzynem, Bartkiem. Bardzo mi pomagają, bez nich ta terapia nie miałaby sensu moim zdaniem. Uspokajają mnie, przytulają, pomagają mi we wszystkim, jak mam te najgorsze dni Bartek leży ze mną w łóżku i pociesza mnie, czasami po prostu milczy. Pomaga mi zasypiać. Wiem, że zawsze będę miała w nich oparcie i ta świadomość bardzo dużo daje.
Czy taka choroba jest na zawsze? Hm. Nie wiem. Czasami wydaje mi się, że tak czasami, że uda mi się z tego wyjść. Na pewno widzę dużą poprawę i czuję się o wiele lepiej odkąd zaczęłam chodzić do psychiatry więc chyba da się z tego wyjść. Powoli - latami, ciężko pracując ale da się. Pewne "odchyły" na pewno zostaną mi na zawsze ale mam nadzieję, że większość z nich zniknie i, że będę umiała się cieszyć z normalnych rzeczy, że przestanę mieć myśli samobójcze, że przestanę się ciąć.
Podsumowując. Jeśli znajdzie się dobrego psychiatrę, ustali się z nim takie metody leczenia, które będą pasować i jemu i tobie i jeśli ma się oparcie w najbliższych wszystko da się znieść, ze wszystkiego da się podnieść i po latach można zacząć normalne życie. Takie jest moje zdanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez olga dnia Sob 11:17, 31 Sie 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ewangelina
Very Creative
Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:27, 31 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
Olga, doskonale Cię rozumiem z tym cięciem się i myślami samobójczymi. Sama mam takie stany, ale nie mam depresji. Stwierdzono u mnie zespół paranoidalny (albo, jak kto woli, schizofrenię paranoidalną). Mimo, że wcale nie czuję się chora, to wszystkie moje podejrzenia przyjaciółka traktuje jako chorobę, to, że uważam że moja matka nie jest moją matką. O, albo za objaw uważa to, że jak byłam ostatnio u chłopaka to parę osób go śledziło. On jednak powiedział, że niczego nie podejrzewa i że czuje się bezpieczny. Po co o tym mówię? Jak już wspomniałam, ludzie to wszystko traktują jako chorobę. Wkurza mnie to, że lekkie odchyły od myślenia stereotypowego są taktowane jako chorobę. Niedługo sam fakt, że raz się nie ma apetytu i nie zje się kolacji, będzie powodem do zapięcia takiego delikwenta w kaftan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wanderlust
Creative Master
Dołączył: 01 Mar 2013
Posty: 5952
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:18, 31 Sie 2013 Temat postu: |
|
|
chodzę do psychologa i psychiatry, ale nie chcę mówić o sobie.
w każdym razie jakimś cudem mam w swoim otoczeniu trochę ludzi z różnymi problemami. jedna moja przyjaciółka ma depresję, druga nerwicę, a ta najbliższa zaburzenie osobowości borderline. w mojej klasie jest dziewczyna cierpiąca na anoreksję, siedziałam z nią na francuskim, miałyśmy czasem okazję do rozmów. moja psychiatra po opisie zachowań mojego ojca mówi, że na pewno jest na coś chory. prawdopodobne jest, że problemy ma także mój chłopak. ciężko mi jest oceniać - niektóre osoby wyraźnie idą na przód i wiem, że z tego wyjdą, inne znów nie rokują najlepiej. życie z moją najlepszą przyjaciółką, tą od borderline, jest na przykład bardzo ciężkie, a ma się wrażenie, że nie tylko nie robi postępów, ale jej stan się pogarsza. wielokrotnie słyszałam też, że stan psychiatrii w Polsce nie jest zbyt dobry i często osoby cierpiące na jakieś zaburzenia mają małe szanse na wyzdrowienie. dużo nadziei dały mi jednak ostatnie wydarzenia - jedna z moich przyjaciółek nie tylko wyszła z bulimii, ale jest w lepszej formie niż przed chorobą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cocoseque
Habitue
Dołączył: 04 Cze 2013
Posty: 257
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:34, 02 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Ciężka depresja, nerwica lękowa, podejrzenie schizofrenii paranoidalnej. W mojej rodzinie wielu choruje na to ostatnie, a dwie osoby na depresję, dlatego są odtrąceni przez resztę członków rodziny, ponieważ ich zmysł praktyczny podpowiada, jak sami mówią, że choroba psychiczna to coś społecznie złego i wstydliwego, lepiej jej w ogóle nie ujawniać. Dlatego ja na razie się nie leczę, nie tylko z powodu swojej rodziny, ale też z mojej obawy, że nikt nie będzie chciał przyjąć mnie do pracy, jak to było z moimi chorymi bliskimi. Po wyprowadzce planuję spotkanie z psychiatrą na badania na wykazanie schizofrenii, wiem, że lepiej zacząć ewentualną terapię jak najwcześniej.
Staram się żyć normalnie, co nie przychodzi mi łatwo, bo wiele osób wokół nie akceptuje mojej "inności" bycia, ale w szkole miałam dwie dobre przyjaciółki i nie potrzebowałam ich więcej. Przy rodzinie staram się zachowywać normalnie, bo zauważenie przez nią jakiegoś mojego odchylenia od normy kończy się wielką awanturą.
Jedną z moich obaw jest trafienie do szpitala psychiatrycznego po raz drugi, nie chcę mieć żadnych papierów, które ograniczyłyby mi potem normalne funkcjonowanie (studia, praca itd.).
Jeżeli chcecie porozmawiać ze mną o swoich problemach i solidarnie się wspierać, napiszcie do mnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cocoseque dnia Pon 18:39, 02 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
spideygirl
Habitue
Dołączył: 24 Lip 2014
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:28, 30 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Choruję na dwubiegunówkę. To ciekawe schorzenie przysparza mi bardzo wielu problemów ale z drugiej strony jest dla mnie też pewnego rodzaju darem, który pozwala mi tworzyć i rysować. Najczęściej w faze depresji.
Nie wstydzę się tego, że jestem chora. Bliscy zaakceptują.
Byłam dwa razy już hospitalizowana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WoodRunner
Ingenious
Dołączył: 03 Gru 2016
Posty: 459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 13 Wagon 065 Okno
|
Wysłany: Sob 13:50, 31 Gru 2016 Temat postu: |
|
|
Doświadczyłam czegoś podobnego w kwestii daru twórczego. Zanim zaczęłam psychoterapię, miałam stany depresyjne, które, oprócz ogromnego bólu, niosły ze sobą równie ogromną falę twórczą. Dlatego baaardzo długo nie chciałam zwracać się do specjalisty po pomoc, bojąc się, że kiedy zacznę leczenie i te stany znikną, zabiję także pokłady twórczości.
Po roku terapii, która w zasadzie niemal wyeliminowała stany depresyjne, okazało się, że "energia twórczości" dalej krąży, tak jak krążyła. ;) Taki offtop, idę rozpisać się na temat...
Obecnie walczę z nerwicą lękową, co wiąże się z często bardzo dziwnymi odruchami i zachowaniami. Co do ludzi w środowisku, szczerze mówiąc nie wierzę w osoby "struprocentowo normalne". Z takich ewidentnych przypadków, to najczęściej stykam się z fobią społeczną, nerwicą lub depresją, a ostatnio poznałam osobę, która najprawdopodobniej ma schizofrenię.
Zawsze staram się nie określać ludzi ich przypadłościami. Uważam, że to dodatkowa informacja, na przykład o ich potrzebach albo o tym, czego mogę się po nich spodziewać (chciałabym oczekiwać tego samego - na przykład, nerwica zmusza mnie do dziwnych rozwiązań codziennego życia, odchyłów, ale to nie znaczy, że jestem chodzącym dziwadłem - myślę, że rozróżnienie zachowań spowodowanych przez chorobę od zachowań podjętych świadomie, wolną wolą, jest bardzo istotne).
Wierzę, że można wyjść z choroby psychicznej, mimo że to długa, masakrycznie ciężka droga. Wszystko zależy od samej chorej osoby. I mam wrażenie, że paradoksalnie możemy stać się silniejszymi, bardziej świadomymi siebie oraz swojego życia ludźmi.
Jedyne, czego nie mogę znieść to traktowanie ludzi dotkniętych chorobą psychiczną jako trędowatych, niegodnych życia w społeczności. Doskonale wiem, co to znaczy i jak bardzo nie pomaga w wychodzeniu na prostą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adelia
Forum Expert
Dołączył: 03 Mar 2013
Posty: 2863
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:56, 08 Sty 2017 Temat postu: |
|
|
Ja nie wiem nic o chorobach psychicznych w moim otoczeniu, wśród znajomych czy bliskich mi osób, ale obracam się wciąż po różnych szpitalach psychiatrycznych i poradniach zdrowia psychicznego, mam ciągle kontakty z ludźmi z przeróżnymi zaburzeniami, chorobami i wiele się od nich nauczyłam. A niektórzy pokazywali mi się tylko i wyłącznie ze złej strony.
Kiedy po raz pierwszy byłam w szpitalu psychiatrycznym, byłam przerażona, serio się bałam, co mogę zostać, co powinnam powiedzieć, a co nie, żeby nikogo nie urazić. Teraz wiem, że naturalność jest zawsze najlepsza, chociaż i tak trochę czasami muszę powstrzymywać swoją bezpośrednią naturę ;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|