Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Mirabile Dictu
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Twórczość pisana
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:38, 26 Lut 2013    Temat postu: Mirabile Dictu

Przedstawiam Wam początek mojego opowiadania. A może, KIEDYŚ, nawet i powieści. Ale to tylko takie moje marzenia.


"Bądźcie pewni, drodzy przyjaciele, że istnieje wyższy porządek i wyższy cel. Waszym zadaniem jest przeniesienie waszego celu w głąb swojego ciała i w głąb Ziemi. Ów cel wywołuje przebudowę wielu warstw istnienia - dzielących wspólną teraźniejszość. Kluczową sprawą w badaniu rozmaitych aspektów rzeczywistości jest to, abyście uważniej przyjrzeli się swojemu fizycznemu ciału..."
B.Marciniak - "Ziemia Zwiastunów Świtu"

Linie... od kiedy się obudziłam, widzę jedynie linie. Wiją się przed moimi oczami niczym stado szalejących węży. Węży chcących jednym skurczem mięśni zacisnąć się na mojej szyi, tym samym pozbawiając mnie szansy na złapanie oddechu. Krwistoczerwone, jaskrawe, łącząc się tworzą fantazyjne wzory na suficie, kołdrze, ukwieconych zasłonach. Czegokolwiek bym nie zrobiła, ich barwa nie utraci zbytnio w swej intensywności.
Kiedy przymykam powieki, nadal je obserwuję. "Tak, widzisz je, prawda? Nawet nie próbuj zasłaniać oczu – nawet, jeśli to zrobisz, linie nie znikną. I niech to będzie dla Ciebie nauczka". - słyszę damski, dość gruby jak na kobietę głos "Kim jesteś?", pytam. Czekam. Nie uzyskuję odpowiedzi, więc rezygnuję z zadawania pozostałych pytań, które kołaczą się w mojej obolałej głowie.
Instynktownie odwracam wzrok na lewą stronę. Widzę tam kobietę dość otyłą, ubraną w strój pielęgniarski, trzymającą strzykawkę wypełnioną płynem nieokreślonego koloru. W drugiej ręce zaś ma zaś kilka zapisanych kartek. Podchodzi do mnie i pochyla się nad moim łóżkiem, przywołując na swoje usta najszczerszy uśmiech, na jaki tylko – zapewne – ją stać, i mówi:
- Ty jesteś Suzanne Clinton, zgadza się?
"Skąd ta kobieta zna moje imię i nazwisko?" - zadaję to pytanie samej sobie. Snuję domysły na ten temat – może należy do agencji, która ostatnio usiłuje zepsuć mi życie? W końcu oni wszyscy udają, względem mnie, miłych i przyjaznych. Ale zaraz... agencja? Jaka agencja? O czym ja myślę? Nie wiem o czym, a jednocześnie wydaje mi się że moje myśli odwzorowują fakty normalnego życia, mojego życia. Czy ja wiem? Niczego nie mogę być pewna... kręci mi się w głowie...
W tym momencie zorientowałam się, że w moje ramię została wbita strzykawka. Spóźniony ból przeszył całe ramię, o boże jak boli… ratujcie, robi mi się niedobrze… o, widzę biel, nieskazitelną nieznośną straszną biel...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
birdy.
Ingenious
Ingenious


Dołączył: 21 Lut 2013
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Wto 21:21, 26 Lut 2013    Temat postu:

Nie powiem, podoba mi się. Zainteresował mnie wątek tych obcych myśli w jej głowie. Jestem ciekawa następnych części. Będziesz dodawać?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez birdy. dnia Wto 21:22, 26 Lut 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:58, 27 Lut 2013    Temat postu:

Ano pewno, że tak.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny21
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 2238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Śro 16:30, 27 Lut 2013    Temat postu:

Ciekawie zaczęłaś, z chęcią przeczytam kolejną część. :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:26, 27 Lut 2013    Temat postu:

***
Pewna dziewczyna szła po piaszczystej drodze. Bladożółte, jasne wstęgi rzucały się na jej jasne ciało. Rudopomarańczowe włosy sterczały na wszystkie strony i zasłaniały jej drobną twarz przed promieniami słońca, które dziś przygrzewało szczególnie mocno. Miała na sobie plisowaną, granatową spódniczkę, która upodabniała dziewczynę do gimnazjalistki, oraz marynarkę tego samego koloru. A na nogach glany, odwieczne towarzyszki jej wszelkich wędrówek. Zniszczone, z brudnymi sznurówkami i obdartą skórą na czubkach, jakby wyrażały całą jej dotychczasową egzystencję. Przy biodrze zwisała czarna torba, z paskiem przewieszonym przez prawe ramię.
Dziewczyna skręciła w prawo, mijając pierwsze budynki świadczące o tym, że po długiej wędrówce przez łąki i lasy wreszcie znalazła się w cywilizowanym mieście. Zobaczyła pana Coanninghton, jak zwykle codziennie rano wystawiającego przez swój mały sklepik skrzynki z soczystymi jabłkami, wiśniami oraz innymi pysznymi owocami. Kiedy zawołał do niej, odmachała mu - mimo wielkiego zmęczenia - z szerokim, szczerym uśmiechem. Dalej zobaczyła większe sklepy, supermarkety oraz małe, ciche i zadbane osiedla. Minęła kilku ludzi pogrążonych we własnych sprawach - niosących siatki z zakupami, spieszących do pracy, spacerujących z psem czy rozmawiających. Szła, obserwując ten niezmieniający się schemat dnia codziennego, wiedząc że już wkrótce ma on zostać zakłócony.
Po jakimś czasie stanęła przed wielkim budynkiem. Myśl, ile mógł mieć pięter wzbudzała zgrozę w każdym, kto o tym pomyślał. Dziewczyna weszła do niego przez szerokie, automatycznie rozsuwające się drzwi. Za nimi czekały ją kolejne, jeszcze bardziej masywniejsze, szersze i wyższe. Otworzyła czarną torbę i wyjęła malutki, skórzany portfel, z niego zaś - białą, prostokątną karteczkę. Główny napis głosił: "Major Emily Devine".
Dziewczyna wsunęła karteczkę do wąskiego otworu wbudowanego w niewielkie urządzenie przywieszone obok tych drzwi. Malutka lampka na mniej niż jedną sekundę zapaliła się niebieskim światełkiem, a te dwie wielkie metalowe części rozsunęły się powoli, pozwalając dziewczynie przejść przez próg i zobaczyć wielki, starannie zaprojektowany hall.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
birdy.
Ingenious
Ingenious


Dołączył: 21 Lut 2013
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Czw 19:05, 28 Lut 2013    Temat postu:

Nie wiem, jak to powiedzieć... W twoich opowiadaniach jest coś, co każe mi czekać na następne. Bardzo mi się podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tris
Creative Soul
Creative Soul


Dołączył: 01 Lut 2013
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z okolic Warszawy

PostWysłany: Wto 16:33, 26 Mar 2013    Temat postu:

Zainteresowałaś mnie. Ten pierwszy fragment bardziej dramatyczny był xD. Czekam na następne części :3.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:08, 08 Wrz 2013    Temat postu:

Ciąg dalszy.

Podłoga pokryta była białą, nieskazitelnie czystą wykładziną. Ściany miały barwę jasnego błękitu, który łatwo można było pomylić z kolorem dywanu. Na środek położono trzy niewielkie kanapy koloru popołudniowego, bezchmurnego nieba, które ustawione były w artystycznym nieładzie. Z sufitu sterczały dwie neonówki, a jego powierzchnia była pokryta skomplikowaną mozaiką ułożoną z wielobarwnych kafelek. Po lewo od drzwi stała recepcja, po prawo - winda oraz schody, mieszczące się obok siebie.
Emily weszła do zachwycającego projekcją pomieszczenia. Szła szybko, a odgłos jej kroków był - całe szczęście – tłumiony przez miękki dywan. Kiedy już miała nacisnąć guzik windy, by ta zjawiła się na parterze, jakiś mężczyzna podbiegł do niej, nawołując jej imię.
-Emily, zaczekaj... Emy! Hej! - wołał do niej zasapany mężczyzna.
- Ee tak?
- Coś taka zamyślona? - zainteresował się.
- Po prostu zwyczajne zmęczenie - powiedziała i uśmiechnęła się nieznacznie. -no, o co chodzi?
- Jesteś proszona do recepcji... telefon do ciebie dzwoni.
Kiedy Emily odwróciła się, by pójsć do recepcji, zobaczyła kilkadziesiąt par oczu wbitych w jej twarz. Młody chłopak z jasnozielonymi włosami postawionymi za pomocą żelu siedział za ladą i trzymał słuchawkę. Patrzył się przy tym na dziewczynę, cały kipiąc wściekłością. Kiedy pani major podeszła, by odebrać słuchawkę z ręki nastolatka, ten syknął: "rany julek, uspokój ją, Devine!". Zawsze sprawiał wrażenie wyluzowanego, teraz jednak był naprawdę wściekły. Przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Kochanie, powiedz swojemu koledze, żeby był bardziej uprzejmy, dobrze? A najlepiej go wywal. Dzięki swojemu stanowisku możesz to zrobić, prawda? Niech najpierw spyta się, z kim ma do czynienia, zanim zacznie mnie uciszać i uspokajać. Ach, ta dzisiejsza młodzież... zero szacunku dla krewnych ludzi, przed którymi powinni czuć respekt. - Emily, słuchajac tego, starała się, by nie wybuchnąć niepochamowanym śmiechem. W sumie takie monologi musi słuchać codziennie, w końcu mieszka ze swoją mamą. - W ogóle ja nie rozumiem, dlaczego trzymasz w swojej pracy takich nieudaczników. Prawie wszyscy są nieletni, albo minęło dopiero parę lat od czasu, kiedy otrzymali dowód tożsamości. Tacy powinni siedzieć w domu, uczyć się i być posłusznym wszystkim starszym, a nie... I jeszcze tak dziwnie się ubierają. I ciagle żują gumy. Czy Twój ojciec w ich wieku żuł gumę? Nie - a wyrósł na ludzi. Oni na nich nie wyrosną, nie ma szans. A ty, kochana, przyczyniasz się do tego ich nie-rozwoju. Pogadaj ze swoim szefem i tymi wszystkim ludźmi z którymi się tam przyjaźnisz... i powywalajcie tę dzieciarnię. Co, oni myślą, że będą załatwiać sprawy ważne dla świata? Ach no tak, zupełnie zapomniałam, po co tu do ciebie dzwonię. Masz wyłączony telefen i nie mogłam się do ciebie dodzwonić. A gdyby ktoś z rodziny dostał zawału? Jak bym cię o tym poinformowała? Czy ty, kochana, myślisz czasami? No tak, nie wzięłaś kanapki. Co ty będziesz jeść przez te osiem godzin albo więcej? Fast-foody? Tutaj w ogóle nie macie zdrowej żywności. Nie dbają tutaj o zdrowie, a o to, by wypchać czymś swoje, i tak już grube od za bardzo podwyższonej samooceny, portfele. Mówię ci, wszystkim się już poprzewracało. I tobie, kochana, chyba też zaczyna. Ale nie, nie przyniosę ci tej kanapki - za daleko, a ja mam o wiele ciekawsze zajęcia. Tylko nie myśl kupować tutaj żadnych hamburgerów. Głoduj, w końcu zrozumiesz, że źle zrobiłaś, nie biorąc tej kanapki.
- Dobrze, żałuję, że jej nie wzięłam i będę głodowała. Mamo, mam dużo roboty, na razie.
- Co, ty ze mną dyskutujesz? Z... - nie zdążyła dokończyć, bo Emily już odłączyła się i oddała słuchawkę nastolatkowi.
- Emilio, nawet nie wyobrażasz sobie, co ona mi wygadywała... nawet się nie przedstawiła, od początku zaczęła na mnie wjeżdżać i wygłaszać jakieś mądrości, coś o... społeczeństwie?
- Och, uwierz mi, potrafię to sobie wyobrazić. Naprawdę cię za to przepraszam, Mike. - Uśmiechnęła się i odeszła szybkim krokiem w stronę widny.

***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TutusTuus
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:31, 08 Wrz 2013    Temat postu:

Zaintrygował mnie tytuł. Normalnie z ciekawości aż musiałam wejść.
Nie żałuję. Podoba mi się :D Będzie coś jeszcze?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TutusTuus dnia Nie 13:31, 08 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:23, 08 Wrz 2013    Temat postu:

Tytuł będzie zmieniony, na rosewood children najprawdopodobniej. Albo na różane dzieci po prostu.

Dać ciąg dalszy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenny21
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 25 Lut 2013
Posty: 2238
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wonderland

PostWysłany: Śro 17:14, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Tak, daj!
Jak na razie czyta mi się bardzo przyjemnie, nie widzę błędów, ale jedyne co i się nie podoba to... długość rozdziałów. Już się zaczytałam, już mnie tekst wciągnął, a ty ot tak sobie kończysz. :<
Czekam na resztę! (:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:12, 29 Wrz 2013    Temat postu:

Siedzę pomiędzy tymi czterema ścianami. Obserwuję ich intensywną biel.
Po co mi takie życie? Po co mam tu siedzieć, męczyć się? Wolałabym umrzeć. Bo moja egzystencja w nawet najmniejszym stopniu nie jest warta tego, by ją przeżyć. Po co mi te całe obchody, nie obchody, rozdawanie leków, kroplówki, nie kroplówki, zastrzyki i tym podobne.


Suzanne leżała w łóżku. Pod świeżą, białą szpitalną kołdrą znajdowało się jej wątłe ciało. Rozmyślała nad wieloma sprawami, do czasu…
Drzwi od klinicznej, niewielkiej salki otworzyły się – powoli i łagodnie. Suzanne usiadła na łóżku, wyczekując, aż zdoła zobaczyć twarz swojego gościa. Wkrótce jej oczom ukazał się obraz mężczyzny ubranego w schludny garnitur z żabotem. W prawej ręce trzymał czerwoną różę.
-Witaj, Suzanne – mówiąc to, człowiek ten włożył kwiat do wazonu stojącego na parapecie. Dziewczynę zszokowało to nietypowe i aż nazbyt śmiałe zachowanie gościa. – Chciałbym z tobą porozmawiać. Chyba, mam taką nadzieję, nie przeszkadzam?
-Czego pan chce? – spytała z irytacją.
-Oh, a z jakiej racji atakujesz mnie takim tonem? – mina mężczyzny zastygła w półuśmiechu. - i to na samym wstępie.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
- Jak tam twoje oczy? – spytał z udawaną troską. – już nie widzisz tych linii?
Rzeczywiście – pomyślała – od rana już nie mam tej dolegliwości.
-Lepiej – rzekła oschle.
-Wiesz, co to za choroba?
-A skąd mam to niby wiedzieć?
-Lekarz ci nie mówił?
-On nie chce mi nic zdradzać. Za to moim rodzicom – owszem. Za to oni nie chcą ze mną w w ogóle rozmawiać.
-Oh, a to dlaczego?
-Pan się mnie pyta? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Cóż, tak czy inaczej, trzeba ci widzieć, że te linie już nie wrócą. To dolegliwość, która zapoczątkowuje początek pewnej… - mężczyzna zdawał się szukać odpowiedniego słowa – mocy. Tak, mocy. – ucieszył się, że udało mu się to określić, dlatego na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Mocy? Ja mam jakąś moc? – Suzanne spytała z niedowierzaniem.
-Tak, mocy. A jest nią zdolność wnikania w umysły innych i manipulowania nimi.
***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TutusTuus
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2093
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:05, 03 Paź 2013    Temat postu:

Genialne! Takie klimatyczne!

Dlaczego chcesz zmienić tytuł? o.O


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 10:23, 06 Paź 2013    Temat postu:

Ze względu na wreszcie uformowaną fabułę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ewangelina
Very Creative
Very Creative


Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 2015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:22, 07 Cze 2014    Temat postu:

Nieco pozmieniałam, dam Wam aktualną wersję.
Aktualnie robię korektę tego, com stworzyła, a jak już skończę i będę miała atak weny - będę kontynuować.


Linie... od kiedy się obudziłam, widzę jedynie linie. Wiją się przed moimi oczami niczym stado szalejących węży. Węży chcących jednym skurczem mięśni zacisnąć się na mojej szyi, tym samym pozbawiając mnie szansy na złapanie oddechu. Krwistoczerwone, jaskrawe, łącząc się, tworzą fantazyjne wzory na suficie, kołdrze, ukwieconych zasłonach. Czegokolwiek bym nie zrobiła, ich barwa nie utraci zbytnio w swej intensywności.
Kiedy przymykam powieki, nadal je obserwuję. „Tak, widzisz je, prawda?” - słyszę damski a jednocześnie dość gruby jak na kobietę głos. „Kim jesteś”, pytam. Nie uzyskuję odpowiedzi, więc rezygnuję z zadawania pozostałych pytań, które kołaczą się w mojej obolałej głowie.
Instynktownie odwracam wzrok na lewą stronę. Widzę tam dość otyłą, ubraną w strój pielęgniarski kobietę, trzymającą strzykawkę wypełnioną płynem niekreślonego koloru. Tak, nieokreślonego – to jedna z tych barw, które się przed tobą ujawniają, jak zamykasz oczy. Tak czy owak, kobieta ta w drugiej ręce trzyma plik zapisanych kartek. Podchodzi do mnie i pochyla się nad moim łóżkiem, przywołując na swoje usta najszczerszy uśmiech, na jaki tylko – zapewne – było ją stać, i mówi:
-Ty jesteś Suzanne Clinton, zgadza się?
Skąd ta kobieta zna moje nazwisko? - zadaje pytanie samej sobie. Snuję domysły na ten temat. I nagle czuję wielki, ogarniający całą moją osobę niepokój. Te stan był spowodowany niepewnością odnośnie mojej matki. I siostry. Odnośnie ich losów... co, jeżeli coś im się stało? Próbuję sięgnąć pamięcią jak najdalej w głąb czasu, ale – niestety – marnie mi to wychodzi. Co, jeżeli ONI zabili moją rodzinę? W sumie... o czym ja myślę?! Nie wiem, o czym, a jednocześnie wydaje mi się, że myśli, moje myśli odwzorowują fakty normalnego życia, mojego życia (o ile moją egzystencję do kategorii normalnych można zaliczyć). Czy ja wiem?... Niczego nie mogę być pewna... kręci mi się w głowie...

**

Pewna dziewczyna szła po piaszczystej drodze, a bladożółte, jasne wstęgi rzucały się na jej blade ciało. Rudopomarańczowe włosy sterczały na wszystkie strony i zasłaniały jej drobną twarz przed promieniami słońca, które dziś przygrzewało szczególnie mocno. Mimo tego, że ranek dopiero co się zaczął.
Tak więc, pewna dziewczyna szła i szła. Kontemplowała wzrokiem dość miłą okolicę, przyciskając do piersi teczkę na dokumenty jak najmocniej się dało. Wyglądało to nieco tak, jakby chciała tym nieznacznym gestem dodać sobie nieco otuchy, ale po co jej to? Była spokojna i niczego się nie bała.
Kiedy ta odczuwała każdym ze zmysłów piękno przyrody ją otaczającej, była tym tak pochłonięta, że nawet nie postrzegała ludzi przechodzących obok. Ci podziwiali jej strój – plisowaną, granatową spódniczkę upodabniającą dziewczynę do gimnazjalistki, oraz marynarkę tego samgo koloru. A na nogach miała glany, odwieczne towarzyszki jej wszelkich wędrówek. Co prawda były ewidentnie zniszczone, z brudnymi sznurówkami i odbartą skórą na czubkach, ale dziewczyna i tak je lubiła, jeżeli jej uczucia do tego obuwia można ująć tym słowem. Tak czy owak, wyrażały one całą jej dotychczasową egzystecję. Przy biodrze zwisała czarna torba, z paskiem przewieszonym przez prawe ramię.
Dziewczyna szła i szła. Nagle skręciła w prawo, mijając pierwsze budynki świadczące o tym, że po długiej wędrówce przez pola i lasy wreszcie znalazła się w cywilizowanym mieście. Zobaczyła pana Stirling, jak zwykle codziennie rano wystawiającego przez swój mały sklepik skrzynki z soczystymi jabłkami, wiśniami oraz innymi pysznymi owocami. Kiedy zawołał do niej, odmachała mu – mimo narastającego w swej sile zmęczenia – z szerokim, szczerym uśmiechem. Dalej zobaczyła większe nieruchomości – większe sklepy, supermarkety. Oraz małe, ciche ale przede wszystkim zadbane osiedla. Minęła kilku ludzi, tym razem jednak pogrążonych we własnych sprawach, niosących siatki z zakupami, spieszących do pracy czy też rozmawiających.
Tak więc, dziewczyna szła i szła, obserwując ten niezmieniający się schemat dnia codziennego, wiedząc, że już wkrótce ma on zostać zakłócony.
Po jakimś czasie stanęła przed wielkim budynkiem. Myśl, ile miał mniej więcej pięter wzbudzała grozą w każdym, kto tylko o tym pomyślał. Automatyczne drzwi rozsunęły się posłusznie, pozwalając dziewczynie przejść przez próg i ujrzeć starannie zaprojektowany hall.
Podłoga pokryta była białą wykładziną, a ściany odznaczały się jasnym błękitem. Na środku umiejscowiono trzy niewielkie kanapy, rozłożone w nieładzie. Można by jednak rzec, że z pewną dozą smaku, zmysłu estetycznego i swoistego wyczucia. Z sufitu sterczały dwie neonówki, a jego powierzchnia była pokryta skomplikowaną (mniej więcej takim samym stopniu, w jakim ułożono kanapy) mozaiką ułożoną z kafelek o różnych odcieniach szarości i błękitów. Po lewo od drzwi stała recepcja, po prawo – winda oraz schody, mieszczące się obok siebie.
Dziewczyna weszła do zachwycającego projekcją pomieszczenia. Szła szybko, a odgłos jej kroków był – całe szczęście – tłumiony przez miękkość dywanu. Kiedy już miała nacisnąć guzik windy, by ta znalazła się na parterze, jakiś mężczyzna podbiegł do niej. Nawoływał najprawdopodobniej jej imię.
- Emily, zaczekaj... Emy! Hej! - wołał, zasapany.
- Tak? - rzekoma Emily spojrzała na niego, zaskoczona..
- Coś taka zamyślona? - zainteresował się i Emily była na tyle inteligentna, by dostrzec, że nie o to chodziło w celu, przez który mężczyzna ją nawoływał. Więc o co?
- Po prostu zwyczajne zmęczenie, ot co – uśmiechnęła się nieznacznie. W uśmiechu tym dało się rzeczywiście wykryć wyczerpanie. Chociaż sama Emily nie potrafiła przed samą sobą stwierdzić, czy stan ten bliższy jest jej psychice, a może ciału?... - no, i co chodzi?
- Jesteś proszona do recepcji... telefon do ciebie dzwoni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Twórczość pisana Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin