Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wiara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Na poważnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adelia
Forum Expert
Forum Expert


Dołączył: 03 Mar 2013
Posty: 2863
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:05, 13 Kwi 2013    Temat postu:

Jeśli rodzice są katolikami chrześcijanami, to muszą wychować swoje dziecko w wierze, bo obiecali to przed Bogiem podczas chrztu świętego, nie mogą dać dziecku prawa wyboru do 18 roku życia. Moi rodzice właśnie tym się kierowali. Dali mi prawo wyboru, żebym mogła sama wybierać, jak chcę dalej żyć, czy z Bogiem czy bez Boga i takie tam. A ja jeszcze nie wiem. Wszyscy mówią, że chcieliby prawa do samodzielnego podejmowania niektórych decyzji, jednak ja mimo wszystko uważam, że czasem lepiej jest, gdy ktoś do pewnego momentu będzie podpowiadał nam i trochę szczególniej ukierunkowywał. Inaczej - łatwo jest zabłądzić. A jak się zabłądzi, to nie zawsze łatwo jest wrócić. Nie zawsze udaje się w ogóle wrócić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enjoy
Innovator
Innovator


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:53, 30 Sie 2013    Temat postu:

adelia napisał:
Jeśli rodzice są katolikami chrześcijanami, to muszą wychować swoje dziecko w wierze, bo obiecali to przed Bogiem podczas chrztu świętego, nie mogą dać dziecku prawa wyboru do 18 roku życia.

Ja się z tym nie zgadzam. W obietnicy jaką składają rodzice podczas chrztu jest oczywiście mowa o wychowaniu w wierze, ale nie do 18 roku życia. Teoretycznie dojrzałym chrześcijaninem staje się już osoba po przyjęcie sakramentu bierzmowanie czyli w wieku 15-16lat, ale wcześniej też ma wybór. Była sytuacja gdy dziewczyna kilka miesięcy przed bierzmowaniem powiedziała, że nie chce przyjąć tego sakramentu. Ksiądz się zgodził, z rodzicami było gorzej. Namawiali, prosili, grozili, rozmawiali nie tylko z nią, ale z księdzem. Potem dziewczyna najprawdopodobniej pod ich wpływem zgodziła się na bierzmowanie, ale ksiądz już nie. I nic nie pomogły prośby rodziców, stwierdził, że skoro nie jest gotowa, skoro nie wierzy to nie ma to sensu, że tą decyzję powinna podjąć bez nacisku i powiedział, że będą rozmawiać i najwyżej w przyszłym roku przyjmie bierzmowanie. Gdyby było tak jak mówisz, że dziecko do 18 roku życia wyboru nie ma to raczej takie sytuacji by nie było. Wtedy ksiądz nie interesowałby się jej zdaniem tylko rodziców. A dla mnie wychowanie w wierze to nie przymus i odbieranie dziecku prawa do wyboru. Wychowanie chrześcijańskie to nauka podstawowych prawd wiary, nauka miłości do Boga i drugiego człowieka, tłumaczenie, rozmowa, a przede wszystkim świadectwo i modlitwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenzi
Visionary
Visionary


Dołączył: 29 Wrz 2013
Posty: 560
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jeszcze trochę i z Finlandii

PostWysłany: Sob 13:13, 12 Paź 2013    Temat postu:

Moja cała rodzina to ateiści i ja też nią jestem :) ale nie raz tata przypominał mi że, jeśli chcę się "nawrócić" bez problemu, bo to moja decyzja. No cóż, tak czy siak ateistką pozostaję i nie wieżę, jednak szanuję osoby wyznające jakieś religie :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:58, 12 Paź 2013    Temat postu:

Kenzi napisał:
Moja cała rodzina to ateiści i ja też nią jestem :) ale nie raz tata przypominał mi że, jeśli chcę się "nawrócić" bez problemu, bo to moja decyzja. No cóż, tak czy siak ateistką pozostaję i nie wieżę, jednak szanuję osoby wyznające jakieś religie :)

Bardzo podoba mi się taka postawa. Ja również szanuję ludzi, którzy nie wierzą lub wierzą w co innego niż ja. Jednak, gdy ktoś próbuje mnie na siłę przekonać do swoich racji, to staje się uciążliwe.
Ostatnio gadałam z takim niezdecydowanym chłopakiem, który mówił, że jest ateistą, ale w końcu wywnioskowałam, że on chciałby być ateistą, a tak naprawdę ma do Boga żal o to "całe zło", które go spotkało. W ogóle przedstawiał Go sobie jako złą i niesprawiedliwą istotę, którą bawi ludzkie cierpienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urania
Visionary
Visionary


Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:26, 12 Paź 2013    Temat postu:

Od początku.
Jestem ochrzczona, u Komunii byłam, u Bierzmowania takoż, ale od kilku lat omijam instytucję Kościoła w miarę możliwości (bo zdarzają się pogrzeby i wesela w rodzinie) szerokim łukiem. Gdy już będę "na swoim", dokonam apostazji, choć spodziewam się, że łatwo nie będzie (zapisać kogoś do Kościoła wbrew jego woli jest łatwo, dopiero gdy ten ktoś chce dobrowolnie wystąpić z organizacji, mnożą się kruczki :roll:). Moi rodzice niby wierzą, ale to jest jakby wiara z przymusu, bo "tak trzeba", czyli takie zabobonne i ograniczone podejście. Co mi wcale nie pomagało, bo mam dużą skłonność do podważania wszelakich dogmatów - nie satysfakcjonują mnie odpowiedzi podane na tacy, muszę sama do nich dojść, wypróbować, czy są w miarę dobre, by je uznać.
Mierzi mnie u ludzi przekonanie do jedynej słusznej prawdy, którą posiadają wyłącznie oni (i im podobni), co jest nagminne w przypadku religii. I tak Żydzi są Narodem Wybranym; Muzułmanie uważają, że ich religia jest jedyną właściwą a niewierni są gorsi, zasiedlają więc te "niewierne" kraje, korzystają z ich dobrodziejstw dając niewiele w zamian i uzurpują sobie coraz więcej praw, nie dbając o to, że gdy się jedzie do obcego państwa, trzeba zaakceptować jego prawa. W Polsce natomiast Katolicy uważają, że mają prawo decydować w wielu kwestiach społecznych nie tylko za siebie, ale i za resztę Polaków.
Od dawna próbuję określić, w co ja tak właściwie wierzę. Czytałam o wielu systemach religijnych, rozważałam ateizm i agnostycyzm. I chyba mogę się określić uniwersalistką. Pod względem przekonań nie chcę wtłaczać się na siłę w schematy, preferuję wolność z szacunkiem dla innych religii i wyznawców. Choć w drugą stronę z tym szacunkiem i akceptacją dla moich przekonań jest różnie...
Nie potrafię oceniać religii kryteriami zła/dobra. Oceniam tylko poszczególnych wyznawców, bo religię tworzą ludzie, i każdy wyciąga z niej coś innego. To mocno subiektywna sprawa. Ja też staram się wyłuskiwać wartościowe dla mnie rzeczy z wielu religii i światopoglądów, choć najwięcej potrafię znaleźć w buddyzmie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olga
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 17 Kwi 2013
Posty: 3631
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:57, 12 Paź 2013    Temat postu:

Rok temu miałam temat o oświeceniu na historii i w podręczniku była definicja deizmu. Myślenia, że Bóg stworzył świat ale nie ingeruje w jego działania, w to co robią ludzie. Ja wierzę w coś takiego.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:42, 13 Paź 2013    Temat postu:

Uranio, to bardzo ciekawe co napisałaś i myślę, że ze mną jest ostatnio trochę podobnie. Jednak z Kościoła nie mam zamiaru oficjalnie występować. Raczej odchodzę i znowu wracam, bo wiem, że to nie o księży i mohery chodzi, lecz o mnie i o Boga. Jednak Kościół to nie tylko Bóg, to ci wszyscy ludzie, którzy nie są święci, ale mogliby chociaż próbować! Przynależność do instytucji trochę niby ogranicza i zupełnie Cię rozumiem! Ja też nie lubię, gdy ktoś mi wyznacza "co się robi i jak". Jednak nie odejdę od Kościoła, bo... nie wiem. Może dlatego, że się boję. Wolę mieć w zapasie miejsce tam. Jeśli to pochodzi od Boga, to nie może być złe. Takie samowolne życie może prowadzić do powstania jakiś sekt lub odłamów. Wiem, że czujesz coś innego, bo ja też czasem sobie tak myślę. Nie można pozostać obojętnym na te wszystkie sprawy. To co się dzieje z Kościołem i w Kościele bardzo nas boli. Ludzi naprawdę wierzących boli to i nie stoją zaślepieni za ks. proboszczem. My myślimy i nie damy sobie wmówić jakiś bzdur.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enjoy
Innovator
Innovator


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:43, 13 Paź 2013    Temat postu:

Pink Panther napisał:
Przynależność do instytucji trochę niby ogranicza i zupełnie Cię rozumiem!

Podajcie mi przykład w jaki sposób ogranicza przynależność do kościoła czyli jedynie jakiś tam wpis w księgach parafialnych ludzi w Polsce? Ja rozumie w Niemczech gdzie za kościół trzeba płacić, ale u nas?
Nie mam nic do apostatów, ani do ludzi którzy apostazji chcą dokonać, ale ich nie rozumie, choć może i trochę też ich podziwiam, że są gotowi na tyle zachodu, żeby ich nazwisko zostało skreślone z jakiejś księgi leżącej w biurku u proboszcza. Chodzenie za tym, załatwianie, powoływanie świadków, rozmowy z księżmi, którzy bardzo niechętnie dopełniają tych formalności, bo przecież niestety zależy im na statystykach, bo tak fajnie szczycić się, że Polska to tak licznie katolicki kraj.. No w każdym razie za godzinę się tego nie zrobi.
A skoro jesteśmy przy tym. Urania pewnie jesteś w temacie, więc zapytam, bo trochę mnie to ciekawi, czy wiesz jak wygląda pogrzeb apostaty?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Urania
Visionary
Visionary


Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 645
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:17, 13 Paź 2013    Temat postu:

Nie wiem, jak wygląda taki pogrzeb i niespecjalnie mnie to obchodzi. W ogóle nie martwię się, co się stanie z moim ciałem po śmierci, to tylko zużyta powłoka materialna. Mogą je skremować, pochować na cmentarzu komunalnym... Ogólnie planuję wypełnić deklarację pośmiertnego dawcy narządów, tylko czeka mnie pewnie niezła przeprawa z rodziną.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:04, 14 Paź 2013    Temat postu:

Enjoy napisał:
Nie mam nic do apostatów, ani do ludzi którzy apostazji chcą dokonać, ale ich nie rozumie, choć może i trochę też ich podziwiam, że są gotowi na tyle zachodu, żeby ich nazwisko zostało skreślone z jakiejś księgi leżącej w biurku u proboszcza.

Hahaha! Racja. Też uważam, że to nie ma sensu. Jednak z doświadczenia z takimi ludźmi wiem, że wydaje im się, że Kościół im coś zrobił, więc (że tak powiem) chcą się fochnąć. Mnie spotkało wiele nieprzyjemności, ale wierzę w Jezusa, który stworzył Kościół. Dał go nam. Skoro wierzę w Jezusa, to muszę też wierzyć w Kościół. Muszę być silna i nie dać się odstraszyć tym wszystkim maniakom, bo liczy się tu moja relacja z Bogiem. Jednak jest mi ciężko...

Urania napisał:
W ogóle nie martwię się, co się stanie z moim ciałem po śmierci, to tylko zużyta powłoka materialna. Mogą je skremować, pochować na cmentarzu komunalnym... Ogólnie planuję wypełnić deklarację pośmiertnego dawcy narządów, tylko czeka mnie pewnie niezła przeprawa z rodziną.

Popieram! Zawsze się zgadzam z ludźmi, którzy tak jak ja nie martwią się o swoje ciało. Tzn o to co się z nim stanie po śmierci, gdzie będzie pochowany. Ciało jest nam potrzebne na Ziemi i jak najbardziej trzeba o nie dbać, puki się żyje. Po śmierci też inni muszą się obchodzić z nim z szacunkiem, ale to nie znaczy, że nie może ono służyć w dobrym celu, albo zostać skremowane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
electric_cat
Habitue
Habitue


Dołączył: 14 Maj 2013
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża/ Warszawa

PostWysłany: Pon 14:58, 14 Paź 2013    Temat postu:

Kiedyś wierzyłam w Boga i nawet myślałam o pójściu do zakonu, by tam w ciszy i ustalonym porządku kontemplować jego istnienie. I może nawet by to przeszło, gdyby na scenę nie wkroczył mój ojciec, któremu z dnia na dzień po prostu na punkcie kościoła odwaliło. Zaczęło się ciąganie po wszelakich świątyniach na msze, adoracje, zwiedzanie innych kościołów, zapraszanie księdza na obiad, a pod nieobecność "czarnego" przeżywanie wszystkiego, co się tym razem "ciekawego" w kościele działo, memłanie plotek związanych z "czarnymi" i ministrantami, a także wytykanie sąsiadów, którzy do kościoła nie chodzą.
To takie katolskie.
Zdenerwowałam się jak nie powiem co, w końcu to przedziwne nawrócenie ojca perfekcyjnie zegrało się z okresem mojego młodzieńczego buntu i ono stało się narzędziem ataku. Odmawiałam chodzenia do kościoła, co przy moich studiach oznaczało przykręcanie kurka z finansami. "Studencka prostytucja", jak wyrażałam się często przekraczając progi świątyni. Nie czułam i nie czuję wspólnoty z ludźmi chodzącymi na mszę (ale szanuję, że ktoś ma inne poglądy niż ja. Bez tego świat nie byłby już taki ciekawy), nie wierzę w księżowski monopol na wiedzę (niektórzy taki uprawiają. A skąd ową wiedzę czerpią?), w kościele czuję się obco i źle. Po prostu. Lepiej mi wśród pól i łąk, w lesie, w wielkim mieście, gdzie mogę poczuć wiatr, zanurzyć się w otaczającym mnie świecie.
Wciąż poszukuję swojej drogi, choć nie przewiduję powrotu do katolicyzmu, lecz raczej przejście na wiarę naszych przodków, o której przeróżne fora, blogi i grupy facebookowe śledzę. Do tego literatura zajmująca się próbą rekonstrukcji czasów przed chrześcijaństwem: mitologii, obrządków, życia codziennego - to mnie fascynuje i może kiedyś dorośnie do kształtu wyznania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:43, 14 Paź 2013    Temat postu:

Tak z dnia na dzień mu odbiło? O___o

electric_cat napisał:
nie wierzę w księżowski monopol na wiedzę (niektórzy taki uprawiają. A skąd ową wiedzę czerpią?), w kościele czuję się obco i źle. Po prostu. Lepiej mi wśród pól i łąk, w lesie, w wielkim mieście, gdzie mogę poczuć wiatr, zanurzyć się w otaczającym mnie świecie.
Wciąż poszukuję swojej drogi

Racja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enjoy
Innovator
Innovator


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:00, 14 Paź 2013    Temat postu:

Pink Panther napisał:
Enjoy napisał:
Nie mam nic do apostatów, ani do ludzi którzy apostazji chcą dokonać, ale ich nie rozumie, choć może i trochę też ich podziwiam, że są gotowi na tyle zachodu, żeby ich nazwisko zostało skreślone z jakiejś księgi leżącej w biurku u proboszcza.

Hahaha! Racja. Też uważam, że to nie ma sensu. Jednak z doświadczenia z takimi ludźmi wiem, że wydaje im się, że Kościół im coś zrobił, więc (że tak powiem) chcą się fochnąć.

Coś w tym może być. No i oprócz tego można zauważyć, że apostazja ostatnio jest dość popularna, można powiedzieć, że nawet modna. Ale dobra, nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka, może komuś rzeczywiście jest to potrzebne. Chociaż z punktu widzenia osób wierzących chrztu nie można przekreślić żadną apostazją.

Pink Panther napisał:
Mnie spotkało wiele nieprzyjemności, ale wierzę w Jezusa, który stworzył Kościół. Dał go nam. Skoro wierzę w Jezusa, to muszę też wierzyć w Kościół. Muszę być silna i nie dać się odstraszyć tym wszystkim maniakom, bo liczy się tu moja relacja z Bogiem. Jednak jest mi ciężko...

Nie znam Twojej sytuacji i nie wiem czy doświadczyłaś przykrości od ludzi wierzących, co mi się nie zdarzyło, czy od duchownych, co w sumie przeżywałam dość często, ale cieszę się, że Cię to nie zniechęca. Kiedyś znalazłam fajne zdanie, coś w stylu nie obrażajmy się na ludzi, dlatego, że grzeszą inaczej niż my, mi pomaga. I zawsze można się pomodlić za tych, którzy nam robią przykrość, też jakoś uspokaja. W każdym razie osoby wierzące mają świadomość, że tylko w kościele dostaniemy sakramenty, które przybliżają do Boga i jeżeli komuś naprawdę zależy na relacji z Nim to z tego nie zrezygnuje, chociażby nie wiem jacy ludzie tam byli. Nie zawsze jestem zrozumiana, zdarzyło się że przyszłam z kościoła z płaczem, że odeszłam od konfesjonału naprawdę przybita, ale nie potrafiłabym od tak odwrócić się od kościoła.


electric_cat napisał:
Kiedyś wierzyłam w Boga i nawet myślałam o pójściu do zakonu, by tam w ciszy i ustalonym porządku kontemplować jego istnienie. I może nawet by to przeszło, gdyby na scenę nie wkroczył mój ojciec, któremu z dnia na dzień po prostu na punkcie kościoła odwaliło.

To bardzo ciekawe. Zachowanie ojca musiało być dla Ciebie naprawdę uciążliwe, skoro tak diametralnie Ci się odmieniło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pink Panther
Creative Master
Creative Master


Dołączył: 07 Mar 2013
Posty: 4009
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:57, 14 Paź 2013    Temat postu:

Enjoy, zarówno od wierzących (zwyczajnych?) jak i duchownych. Niektórzy ludzie są naprawdę beznadziejni i wydaje im się, że mają patent na Boga i sakramenty i bycie dobrymi i wszystko wszystko inne. Co do spowiedzi, to bywają takie czasy, że nie chodzę przez dłuższy cza, bo się boję. Tyle razy odchodziłam od konfesjonału z płaczem, albo przynajmniej niesmakiem i całą mszę nie mogłam się skupić. Czasem jednak było mi później lepiej, ale skąd ja mam wiedzieć kiedy jak będzie. Dlaczego mam mówić o swoich grzechach komuś, kto nie rozumie tego, że naprawdę jest mi głupio i bardzo żałuję i chcę się poprawić? Niektórzy myślą, że idąc do spowiedzi, myślę, że zrobiłam dobrze i nie jestem pewna dlaczego to jest nazywane grzechem.
nie obrażajmy się na ludzi, dlatego, że grzeszą inaczej niż my - bardzo dobre słowa! Dzięki. Napewno mi się przydadzą, ale "im" pewnie też by się bardzo przydały!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Pink Panther dnia Pon 20:57, 14 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
electric_cat
Habitue
Habitue


Dołączył: 14 Maj 2013
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łomża/ Warszawa

PostWysłany: Śro 12:59, 16 Paź 2013    Temat postu:

Enjoy napisał:



electric_cat napisał:
Kiedyś wierzyłam w Boga i nawet myślałam o pójściu do zakonu, by tam w ciszy i ustalonym porządku kontemplować jego istnienie. I może nawet by to przeszło, gdyby na scenę nie wkroczył mój ojciec, któremu z dnia na dzień po prostu na punkcie kościoła odwaliło.

To bardzo ciekawe. Zachowanie ojca musiało być dla Ciebie naprawdę uciążliwe, skoro tak diametralnie Ci się odmieniło.


Tu się wpisuje popularna maksyma: "fanatyzm gorszy od faszyzmu". Ludzie z klapkami, czy innymi japonkami na oczach są niebezpiecznie uciążliwi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.letsbecreative.fora.pl Strona Główna -> Na poważnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin